W sumie powinny dostarczać 1400–1500 kcal. Optymalne odstępy między posiłkami wynoszą 3 godziny. Dzięki temu unikniesz głodu i przyspieszysz metabolizm. Nie rozgotowuj makaronu, ryżu ani kasz. Nie podjadaj między posiłkami. Waga produktów zbożowych, mięsa i ryb oznacza ich masę przed ugotowaniem. Kolację jedz nie później niż
Zacznę od ucięcia tej ilości o 10%, czyli zostaje mi 2880 kcal. Obliczam ilość białka: 100*2= 200g białka, czyli 800 kcal (28% zapotrzebowania kalorycznego). W puli zostało mi 2880-800, czyli 2080 kcal. 40% mojego zapotrzebowania będą stanowiły węglowodany. Czyli mam do wykorzystania na nie 1152 kcal. 1152/4 to 288g węglowodanów.
1. Regularny – opracowany tak, aby chudnąć od 1 do 2,5 kg tygodniowo. Dieta dostarcza dziennie 820 kcal z 3 posiłków Cambridge oraz jednego zwykłego posiłku o wartości energetycznej 400 kcal. Dziennie trzeba wypijać 8-10 szklanek wody. Dozwolona jest kawa i herbata, ale nie można nimi zastępować wody.
Dieta niskokaloryczna 900 kalorii. Jest to dieta niskokaloryczna przeznaczona dla wszystkich tych osób, które muszą wprowadzić w życie plan odchudzania lub program podtrzymujący, jest to bardzo prosty plan do zrealizowania. Teraz, jeśli zrobisz to ściśle, pozwoli Ci zrzucić około 2 kilogramów w zaledwie 8 dni.
. Dieta 500 kalorii jest skrajną formą diety bardzo niskokalorycznej. Wymaga ona drastycznego zmniejszenia ilości spożywanego jedzenia, dlatego można zastanawiać się, czy jeszcze jest to bezpieczny limit, czy lepiej wybrać inny model odchudzania? Diety bardzoniskokaloryczne wykorzystują zamienniki posiłków, takie jak napoje, koktajle i gotowe batony, zamiast posiłków w przypadku co najmniej dwóch posiłków dziennie. Diety te są przeznaczone dla osób, które mają dużą nadwagę i nie mogą schudnąć po wypróbowaniu wielu planów dietetycznych. Dlatego dieta 500 kalorii może być niebezpieczna i wymaga nadzoru lekarza. Czytaj też:Zupa podana w ten sposób sprzyja odchudzaniu. Spróbujesz? Dlaczego dieta 500 kalorii jest niebezpieczna? 1. Nie wolno zaczynać jej samodzielnie Lekarz zaleci dietę o wartości 500 kalorii, jeśli uzna, że utrata wagi jest niezbędna. Bierze pod uwagę ryzyko i potencjalne powikłania wynikające z drastycznej redukcji kalorii. Jeśli twój lekarz nie zalecił diety 500 kalorii, nie powinieneś jej próbować. Taka dieta wiąże się z ryzykiem i środkami ostrożności. Lekarz powinien nadzorować cię podczas tej diety. 2. Plan diety 5: 2 Niektórzy ludzie stosują dietę 500 kalorii w ramach niedawno spopularyzowanej diety przerywanej 5:2. Zgodnie z tym planem przez pięć dni w tygodniu jesz zbilansowaną dietę śródziemnomorską zawierającą około 2000 kalorii, a następnie ograniczasz się do diety 500 kalorii o niskiej zawartości węglowodanów dziennie przez pozostałe dwa dni. Dwa dni „postu” zwykle nie następują po sobie. Istnieje bardzo niewiele dowodów na korzyści płynące z przerywanej diety 5:2 w porównaniu z codzienną redukcją kalorii. 3. 500 kalorii – ile to tak naprawdę jest? Możesz dowiedzieć się, jak małą wartością jest 500 kalorii, biorąc pod uwagę liczbę kalorii popularnych potraw. USDA szacuje, że dwie garści orzeszków ziemnych lub kawałek pizzy pepperoni zawiera około 250 kalorii. Jabłko zawiera mniej niż 80 kalorii, a dwa kawałki smażonego kurczaka zawierają około 400 kalorii. Możesz również rozważyć, ile kalorii spalasz w ciągu dnia. Według Harvard Medical School, ważąca 84 kg osoba spala 72 kalorie, siedząc na godzinnym spotkaniu. Czytaj też:Jak stracić 5 kg w miesiąc? 14 prostych kroków 4. Nadal potrzebujesz składników odżywczych Jednym z problemów związanych z dietą 500 kalorii jest to, że nie ogranicza ona spożywanych tłuszczów i węglowodanów. Porcja babki czekoladowej i szklanka mleka to około 500 kalorii. Jednak taki „posiłek” nie jest nawet bliski dostarczenia potrzebnych składników odżywczych, nawet, jeśli siedzisz cały czas w domu Niezależnie od liczby kalorii, dobrze zbilansowana dieta obejmuje owoce i warzywa, chude białka i produkty pełnoziarniste. Bycie zdrowym to coś więcej niż tylko liczba. 5. Niebezpieczeństwo niedoborów Największe zagrożenia związane z dietą 500 kalorii wiążą się z niedoborami witamin i minerałów. Niedobory witamin i minerałów mogą prowadzić do wielu problemów zdrowotnych. Większość ludzi nie może zaspokoić swojego zapotrzebowania na witaminy i minerały, jeśli spożywa mniej niż 1200 kalorii dziennie. Na przykład, jeśli w twojej diecie brakuje cynku, który znajduje się w pestkach dyni i wołowinie, możesz cierpieć na wypadanie włosów. Niskie spożycie żelaza może prowadzić do anemii, a stałe, niskie spożycie wapnia i witaminy D może prowadzić do osteoporozy w późniejszym życiu. Jeśli nie masz wystarczającej ilości niacyny, znajdującej się w tuńczyku i daktylach, możesz być narażony na atak serca z powodu zatkanych tętnic. Zawsze rozważ pełny skład odżywczy spożywanych pokarmów, a nie tylko ich kalorie. 6. Utrata mięśni Dieta 500 kalorii może również narazić cię na utratę mięśni. Kiedy organizm zużyje zapasy tłuszczu, zaczyna spalać zdrowe mięśnie. Na początku może wydawać się, że tracisz na wadze więcej, ale pamiętaj, że nie każda waga jest zła. Aby zachować zdrowe ciało, musisz być w stanie budować mięśnie. Zdrowa dieta spala tłuszcz, a nie mięśnie. 7. Zmiany metaboliczne Innym zagrożeniem dla zdrowia, o którym należy pamiętać, rozważając dietę 500 kalorii, jest to, że metabolizm ulegnie zmianie, gdy zmniejszysz ilość spożywanych kalorii na długi okres. Poważne ograniczenie kalorii przez dłuższy czas doprowadzi do spowolnienia metabolizmu. Może to doprowadzić do spalania mniejszej ilości kalorii. Ponadto, kiedy schudniesz, będziesz potrzebować mniej kalorii, aby utrzymać nową wagę, niż było to potrzebne przy pierwotnej wadze. Czytaj też:BMI: jak je obliczyć i czy jego wyniki są wiarygodne?Czytaj też:Dieta Sirt, czyli dieta Adele. Co dietetycy sądzą o tym sposobie odżywiania?
Których diet unikać i gdzie szukać informacji na temat właściwego odżywiania? Wykształcony polonista, niedoszły filozof, kucharz z powołania, dziennikarz w międzyczasie. W KUKBUK-u odpowiedzialny jest za kuchenne laboratorium, w którym bada przepisy na idealne potrawy. Kontakt: teoriakulinariow@ Zdjęcie główne: Jennifer Burk / PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ: Dieta zaczyna się w głowie Dieta roślinna Opublikowano: 31 Sierpnia 2020 Ten artykuł przeczytasz w mniej niż 23 minut! Ciągle jesteśmy bombardowani doniesieniami dotyczącymi nowych diet, które w łatwy sposób pozwolą stracić wagę i poprawić stan zdrowia. Jednak większość z nich jest niezgodna z zasadami prawidłowego odżywiania. Jaka zatem powinna być odpowiednia dieta i czego często brakuje tym najmodniejszym? Jaka dieta? Definicja zdrowej diety według Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) jest następująca: dieta powinna chronić zarówno przed wszelkimi formami niedożywienia, jak i chorobami niezakaźnymi, na przykład cukrzycą, nowotworami, schorzeniami układu sercowo-naczyniowego. I chociaż z tymi ogólnymi wytycznymi zgodzi się niemal każdy, to na poziomie konkretnych rozwiązań istnieją wśród zwolenników różnych sposobów żywienia znaczne rozbieżności. W internetowych kręgach można znaleźć setki porad dotyczących konstruowania diety: wykluczającej gluten czy nabiał, opartej na warzywach lub przeciwnie – jedynie na produktach zwierzęcych, a nawet zakładającej jedzenie tylko o określonych porach.
Przez wiele lat Sonia Hully uważała się za szczęściarę: mogła jeść to, co chciała, bez obawy o wagę. Jednak potem bizneswoman przestała chodzić na siłownię, by mieć czas dla nowej firmy i nagle ubrania zaczęły ją cisnąć. Podobnie jak wielu z nas, wie co z tym zrobić. - W styczniu zrobię sobie detoks albo przejdę na dietę i wrócę do fitness - zapowiada. Jej nową dietą będzie "coś mocnego", by zaskoczyć organizm. Hully (lat 42) ma rozmiar 38 w kraju, gdzie przeciętna kobieta nosi raczej 44, ale nie znaczy to, że nie martwi się przybieraniem na wadze. W tym roku zamierza zafundować sobie jedną z tych diet, które skłoniły minister ds. biznesu Jo Swindon do wystosowania apelu do wydawców, by zaprzestali "lekkomyślnej promocji nieodpowiedzialnych, krótkoterminowych rozwiązań" dla odchudzających się. Szarża Swindon nie zaskakuje, biorąc pod uwagę że przypuszcza ją polityk liberalno-demokratyczna, założycielka ponadpartyjnej parlamentarnej grupy do spraw postrzegania ciała i współzałożycielka fundacji "Campaign for Body Confidence", przekonującej, że presja poddawania się nierealnym stereotypom niszczy kobiety i mężczyzn, obniża ich pewność siebie, przyczyniając się jednocześnie do wzrostu zachorowalności na depresje i zaburzenia łaknienia. Ale głos ten pojawił się za późno. Większość poświątecznych wydań czasopism z tytułami na okładce w rodzaju "Schudnij 3 kg w 7 dni", "Płaski brzuch w tydzień" czy "Pozbądź się poświątecznego tłuszczyku" od dawna stoi na półkach w kioskach i supermarketach. Jednak pani minister doskonale wybrała czas dla swojego apelu. Noworoczne diety: trudno je utrzymać, ale i trudno z nich zrezygnować. Nieszkodliwy rytuał? Przynoszący satysfakcję moment, w którym przejmujesz kontrolę po okresie świątecznego nadmiaru? Czy niebezpieczna praktyka, jak utrzymuje Swindon? Lecz jeśli diety są szkodliwe, to co zrobić z nadprogramowymi kilogramami, które zgromadziło się w ostatnich tygodniach? Kiedy spod pras drukarskich wychodziły wspomniane magazyny, do księgarń trafiła też książka ujawniająca przygnębiającą prawdę o dietach. Robert Lustig, amerykański naukowiec, który 16 lat życia poświęcił leczeniu otyłych dzieci jest przekonany, że Swindon ma rację: większość diet, nawet w połączeniu z ćwiczeniami, nie odchudza. Jak mówi, prawie każda zmiana stylu życia działa przez pierwsze trzy do sześciu miesięcy. Ale potem kilogramy zaczynają wracać, zaś człowiek odchudzający się - często niemający pojęcia co się dzieje - zostaje obwiniony za niepowodzenie. Tymczasem, jak przekonuje Lustig w swojej książce "Fat Chance", opierającej się na ponad 300 artykułach naukowych, dzisiejsze dzieci w uprzemysłowionym świecie będą zapewne pierwszą generacją żyjącą krócej od swoich rodziców, ponieważ powoli zatruwa je kolosalny błąd dietetyczny popełniony pokolenie temu. To odważne twierdzenie, opierające się na prostej przesłance. Kiedy w latach 60. i 70. Amerykanie poszukiwali winnego rosnących wskaźników chorób serca, mieli dwóch potencjalnych kandydatów. Jednym był cukier, a drugim tłuszcze. Brytyjski badacz John Yudkin ostrzegał, że nadmierne spożycie cukru może prowadzić do cukrzycy i chorób serca. Amerykanie jednak uznali, że wrogiem numer jeden jest tłuszcz i od lat 80. zaczęli rekomendować dietę niskotłuszczową, co podchwycił świat. Kiedy przemysł spożywczy o obrotach dwóch bilionów dolarów usunął tłuszcze z produktów przetworzonych, podniósł jednocześnie ich poziom cukru, by nie straciły na smaku. - Celem była zmiana naszej diety na lepsze - mówi Lustig. - Zamiast tego zniszczyliśmy inne potencjalnie poprawne hipotezy żywieniowe, utraciliśmy zaufanie społeczne oraz zabiliśmy niezliczone miliony ludzi. Fundamentalna zmiana w diecie, jaka nastąpiła w wyniku tej decyzji, pomaga wyjaśnić, dlaczego obecnie corocznie u prawie 4000 amerykańskich nastolatków diagnozuje się cukrzycę typu 2 - kiedyś tak rzadką u młodych, że nazywano ją "dorosłą cukrzycą" - a na prawie 40 proc. aktów zgonu w Ameryce figuruje cukrzyca (dwie dekady temu wartość ta wynosiła 13 proc. ). Wielka Brytania, jak informuje Lustig, jest tuż za USA. Nawet podawanie dzieciom ekologicznych soków owocowych zamiast całych owoców może skierować je na ścieżkę uzależnienia od cukru, prowadzącą w efekcie do cukrzycy, chorób serca, raka i demencji, ostrzega lekarz. Pożywienie, które trafia do naszego żołądka w sytuacji przesycenia cukrem, metabolizowane jest inaczej. Jeden z cukrów, fruktoza, przekształcana jest w tłuszcz, w tym w prowadzący do niebezpiecznego stłuszczenia wątroby. Aktywuje też enzym wątrobowy, aktywujący z kolei reakcję łańcuchową prowadzącą do tego, że trzustka wytwarza więcej insuliny - hormonu nakazującego organizmowi magazynować energię w formie tłuszczu. Większość ludzi, bez względu na wagę, wytwarza dziś dwukrotnie więcej insuliny niż miało to miejsce 30 lat temu. Sądzi się, że dodatkowa insulina blokuje ponadto sygnały od innego hormonu, leptyny, który informuje mózg, że można przestać jeść. Bez tego sygnału mózg dalej stymuluje apetyt, nawet jeśli człowiek jest najedzony, a także wysyła nas na kanapę, byśmy oszczędzali energię. Podobna sytuacja zachodzi podczas diet obejmujących pomijanie posiłków. Stężenie leptyny spada szybciej niż zapasy tłuszczu. Człowiek nie schudł jeszcze ani grama, ale komórki tłuszczowe już informują mózg, że organizm głoduje. Wówczas współczulny układ nerwowy wchodzi w tryb oszczędzania energii, zaś nerw błędny łączący mózg z jamą brzuszną szaleje, podnosząc apetyt i włączając uwalnianie insuliny, by nakazać organizmowi magazynowanie tłuszczu. Jest jednak nadzieja. W swojej książce Lustig podważa powszechnie obowiązujące w medycynie paradygmaty: że aby schudnąć trzeba mniej jeść i więcej ćwiczyć; że kaloria to kaloria, bez względu na to, skąd pochodzi; że aby schudnąć trzeba konsumować mniej kalorii. To nieprawda, twierdzi badacz. Rodzaj jedzenia bardzo się liczy dla efektu końcowego. Skuteczne diety istnieją i mają zawsze dwa punkty wspólne: są niskocukrowe i bogate w błonnik. Nawet niektóre popularne diety działają, choć nie są bez wad. Dieta Atkinsa, reżim nisko węglowodanowy, w którym wolno ci zjeść hamburgera, ale musisz wyrzucić bułkę, skutecznie zbija wagę i poprawia ogólny metabolizm. Jednak jej efektem jest niedobór mikroelementów i witamin oraz pogorszenie stanu kości. Dieta Ornisha spopularyzowana w latach 90. nie tylko prowadzi do utraty wagi, ale wręcz cofa choroby serca. Dieta śródziemnomorska - oliwa, rośliny strączkowe, owoce, warzywa, nieprzetworzone ziarna, nabiał i jajka, ryby i wino w umiarkowanej ilości - jest doskonała, podobnie jak dieta South Beach, która utrzymuje na niskim poziomie insulinę, zawiera dużo błonnika i rezygnuje z cukru. Z drugiej strony liczba ludzi, którzy potrafią na dłuższą metę stosować jakąkolwiek dietę jest niezwykle mała. Dlatego kluczowe zdaniem Lustiga jest trzymanie się kilku prostych zasad, a najważniejszą z nich jest robienie zakupów nie z półek, ale “na peryferiach" supermarketu, gdzie trzymane jest "prawdziwe jedzenie". Prawdziwe jedzenie to takie, które nie wymaga etykietki opisującej jego wartości odżywcze. Im więcej etykietek musisz czytać, tym więcej śmieci masz w koszyku. Prawdziwe jedzenie oznacza konieczność gotowania, ale dzięki niemu w organizmie podniesie się poziom witamin i minerałów, za to spadnie fruktoza. - Jeśli będzie się jeść prawdziwe jedzenie, waga sama zadba o siebie, tak samo jak miało to miejsce przez ostatnie 50 tysięcy lat - tłumaczy Lustig. - Nie mamy wyboru, musimy odtworzyć zaopatrzenie w produkty żywnościowe takie, jakie znały pokolenia naszych dziadków, zanim zanieczyściło je przetwarzanie. Lustig widzi walkę, jaka nas czeka, jako wojnę z cukrem. - Najpierw cię ignorują - mówi, cytując Gandhiego - potem się z ciebie śmieją. Potem z tobą walczą, a potem ty wygrywasz. My dopiero zaczęliśmy naszą batalię. (…) Przewodnik po jedzeniu Robert Lustig zastosował system "świateł" by podzielić żywność na trzy kategorie: zielona to "prawdziwe" jedzenie, które można jeść w dowolnych ilościach; żółta to jedzenie "minimalnie przetworzone", które wolno spożywać trzy do pięciu razy w tygodniu; "czerwone" oznacza żywność wysoko przetworzoną, na którą można pozwalać sobie okazjonalnie, a najlepiej - wcale. Do zielonych produktów zaliczamy wysokobłonnikowe płatki takie jak owsianka. Jajka, mleko, wołowina ze zwierząt karmionych paszami naturalnymi, ryby, baranina, indyk i kurczak z chowu wolnego, pieczywo pełnoziarniste, a nawet smalec mogą być również jedzone bez ograniczeń. Orzechy, nasiona, owoce i warzywa, jogurt naturalny, fasola, masło, ser cheddar - nie trzeba się zastanawiać, można pakować do koszyka. Ogólnie rzecz biorąc, zielone produkty są bogate w błonnik, przy jednoczesnej niskiej zawartości tłuszczu, "złych" kwasów omega-6 i tłuszczów trans. Wlicza się w to także herbatę, kawę i czerwone wino (pod warunkiem, że przestaje się pić zanim człowiek poczuje się na rauszu). Produkty żółte obejmują pełnoziarniste makarony, chleb pita, suszone owoce i przetworzone mięsa jak bekon, salami czy hamburger. Lista czerwona może momentami zaskakiwać. Niektóre produkty uważane powszechnie za zdrowe - ryż basmati, kuskus, soki owocowe, wafle ryżowe, bajgle i pieczone ziemniaki - figurują na niej obok białego chleba, pizzy i pączków.
Dieta ziemniaczana to sprawdzony sposób na zgubienie zbędnych kilogramów. Na własnej skórze przekonał się o tym Amerykanin, Andrew Taylor. Wiele osób na diecie postanawia wyeliminować z jadłospisu ziemniaki, które uważane są za kaloryczne i niezdrowe warzywo. Nic bardziej mylnego! To nieprawda, że ziemniaki tuczą, o ile podawane są bez zbędnych dodatków, Tak naprawdę, samo w sobie warzywo ma właściwości odchudzające, a jego spożywanie pozytywnie wpływa na wasze zdrowie. Cenne właściwości ziemniaków Ziemniaki zawierają mnóstwo potasu oraz magnezu. To właśnie dzięki nim ciśnienie krwi pozostaje w normie, zęby i kości są mocne, przemiana materii lepsza, a stany zmęczenia oraz stres mniej uciążliwe. Te niepozornie wyglądające bulwy zawierają również wapń, żelazo, fosfor oraz niemal wszystkie, potrzebne do funkcjonowania witaminy – A, B1, B2, B3, B6, C, PP. Nie można także zapomnieć o cennym błonniku, który nie tylko ułatwia trawienie, ale również pomaga w walce z nadwagą i obniża poziom „złego” cholesterolu. Ziemniaki, wbrew pozorom, są lekkostrawne i niskokaloryczne, a zawarte w nich substancje i związki łatwo przyswajalne. W ich składzie znajduje się także bardzo mało tłuszczu. Niewielu zdaje sobie również sprawę z tego, że serwowane w towarzystwie mięsa równoważą jego kwasotwórcze oddziaływanie na organizm. Nic więc dziwnego, że wiele osób decyduje się na tak zwaną dietę ziemniaczaną. Na czym polega dieta ziemniaczana? Dieta ziemniaczana to najkrócej mówiąc dwutygodniowa kuracja odchudzająca. Podczas jej trwania dwa razy dziennie należy spożywać posiłek przygotowany na bazie tychże warzyw. Możecie je piec, gotować, a nawet dusić. Nie zaleca się jednak smażenia. Eksperci zalecają, by osoby przechodzące na ten sposób żywienia pamiętały o dostarczaniu odpowiedniej ilości płynów do organizmu (2 litry dziennie). Może to być woda, zielona herbata, a nawet sok – ważne jednak, by był naturalny, najlepiej samemu go przyrządzić. Na szczęście dieta ziemniaczana nie jest bardzo restrykcyjna. Okazuje się, że dozwolone jest podjadanie między posiłkami, o ile przekąski stanowią produkty niskokaloryczne takie jak jogurty, kefiry, świeże owoce czy też warzywa. Amerykanin schudł 50 kg na diecie ziemniaczanej Amerykanin, Andrew Taylor, schudł na diecie ziemniaczanej aż 50 kilogramów. Nie przebywał jednak na niej dwa tygodnie, a rok. Przed metamorfozą mężczyzna ważył bowiem aż 152 kilogramy i żywił się głównie słodyczami oraz gotowymi posiłkami. Andrew Taylor przez 12 miesięcy jadł ziemniaki pod różnymi postaciami – pieczone, gotowane, tłuczone. Spożywał je w ogromnych ilościach, od 3 do 4 kilogramów dziennie. Do potraw nie dodawał żadnych tłuszczów – oleju, masła ani śmietany. Po ukończeniu diety mężczyzna wykonał szereg badań, które potwierdziły, że jego stan zdrowia jest znacznie lepszy niż rok wcześniej.
dieta 300 kcal kto schudł